czwartek, 8 listopada 2007

ewelinnn już z domowego sprzętu... ostatni pociag, ostatnie dni, ostatnie wrazenia....

trasa Gokarna- Bombaj, noc z 5 na 6 listopada

Ostatnia podróż pociągiem w Indiach. Pojutrze już tylko ośnieżona Ojczyzna, gdzie mama, tata, przyjaciele, gdzie chleb z masłem i serem, gdzie zziębnięci i smutni ludzie, którzy wstydliwie otwierają usta do śmiechu, a chętnie podnoszą głosy do krzyku, do kłótni, do rozmów o niczym... Tak widzę to jadąc w nocnym pociągu, moim ostatnim pociągu w Indiach na trasie Gokarna- Bombaj. Chciałabym nie mieć racji, lecz cóż innego mogę sobie myśleć ja- Polka w Indiach, mając w pamięci szarość własnego kraju. Tu czuję się pokolorowana w paski niebiesko- fioletowo- różowe. Patrzę na moich towarzyszy podróży i również widzę kolorowe, żółte, zielone, pomarańczowe, czerwone pasy, widzę uśmiechy na ich opalonych twarzach.
- Jesteście wspaniali, uwielbiam Was- myślę o nich, kiedy zapalają papierosa, opowiadając o tym, co wspaniałego właśnie udało im się przeżyć. Uwielbiam ich za to przeżywanie małych rzeczy, za ich dostrzeganie.

Alicja- jest piękna, myślę sobie, kiedy patrzę na nią jak śpi sobie na nowo zakupionym bębnie w pociągu do Bombaju. Dziś stwierdziła, że zwariowała w Indiach. Właśnie uśmiechnęła się do mnie otwierając na chwilę oczy. Ja też odpowiedziałam jej uśmiechem. Delikatna ale jednocześnie silna i twarda.

Jacek- na jego kolanach spoczywa książka. Mam wrażenie, że jest tam od zawsze. Gdybym potrafiła go namalować to dorysowałabym mu właśnie książkę. Pogromca naganiaczy i tuktukarzy! :) Może spotkam go kiedyś czytającego książkę na ławce w parku w Manali lub McLeod Ganji? Rozsądek dorosłego mężczyzny, połączony ze spontanicznością małego chłopca, oto Jacek.

Kasia- potrafi dostrzec piękno w najmniejszym elemencie, w najmniejszym detalu, który dla wielu zwykłych ludzi nie odgrywa większej roli. Kiedy opowiada jakąś historię jej oczy błyszczą, a ona cała staje się uosobieniem zachwytu. Otwarła mi oczy na wiele zagadek świata. Przypomina mi buddyjską boginię Zieloną Tarę, będącą uosobieniem współczucia. Kochająca i współczująca.

Paweł- strasznie ważny dla mnie człowiek, bo tak naprawdę to dzięki niemu To wszystko. To dzięki niemu siedzę teraz w pociągu, na trasie Gokarna- Bombaj i piszę o nim parę słów. Uwielbiam śmiać się głośno z jego dowcipów, głaskać go z czułością po łysince. Mam wielkie szczęście, że go znam, bo o takich ludzi naprawdę trudno. Ciepły, czuły idealista.

Olek- mały blondynek z rozbieganymi oczkami? :) Nie, to nie cały Olek. Lubię nasze rozmowy o zmierzchu, najbardziej wtedy, gdy obserwujemy zachodzący za Himalajami księżyc, pytając jednocześnie: "Ciekawe czy tam we wszechświecie jest ktoś, kto pyta właśnie kogoś" Byliśmy jedynymi osobami które nie znały się przed wyprawą. Teraz myślę, że znamy sie bardzo dobrze. Jaki jest? Dusza towarzystwa z duszą samotnika.

W pociągu na trasie Gokarna- Bombaj sami Hindusi, a wśród nich ja- Polka wracająca do kraju. Oni jadą do swoich domów, do żon, matek, do córek do synów, do prac. Ja też wracam skądś- dokądś. Lecz oni tu zostają. Zostają wśród uśmiechów, przyjacielskiego poklepywania po ramieniu, wśród spontanicznego śpiewu w pociągu. Zostają tu i będą jeść ciapaty z dalem do końca swoich dni, szczęśliwi z powodu tego, że właśnie tu przyszło im żyć.
Może to tylko moja własna kreacja rzeczywistości?
Jeszcze tu wrócę!!!

1 komentarz:

Unknown pisze...

ach, jak pieknie piszecie.

Ciesze sie, ze wrociliscie szczesliwi.