niedziela, 28 października 2007

brzenczu

Dotarlismy do Kotchi na zachodnim wybrzezu Indii. Podroz trwala cala noc - z nad Zatoki Bengalskiej po Morze Arabskie. Teraz siedze w kafejce jednej ze starokolonijnych uliczek na polwyspie FortKotchi. Miejsce to pelne gotyckich kosciolow, willi, uliczek z latarniami prawie w ogole nie przypomina Indii. Jest nas juz osemka - poza Adamem dolaczyla do nas Kasia - Polka poznana w Auroville. Katarzyna jest osoba wiecznie usmiechnieta, po Indiach podrozuje samotnie od 2 miesiecy. Poznalem ja w chatce z telefonami. Gdy poinformowalem wlasciciela telefonu, ze chce zadzwonic do Polski Kasia spojrzala na mnie z pytaniem "Poland?!!!"
Wczoraj wieczorem bylismy w teatrze ludowym Kathakali. Sprawa bardzo ciekawa - pole do popisu zostawiam tutaj naszej Ewelinie - znawczyni sztuk teatralnych
Ja sam opowiem co przytrafilo mi sie jeszcze na plazach Auroville pare dni temu...

Poszedlem poznym wieczorem na plaze posluchac szumu Oceanu. Zblizala sie pelnia - fale byly bardzo wysokie. Plaza byla pusta, ciemna i ten odglos wody wdzierajacej sie w lad.
Sam nie wiem jak to sie stalo, ale w chwile pozniej biegalem po piasku jak szalony z grupa osmiu tamijskich polawiaczy krabow.
Na piasku, najczesciej na granicy zasiegu fali, jesli dobrze sie przypatrzec, dostrzec mozna male bulgotajace dziurki. Tamijczyk wie, ze metr, moze poltorej ponizej tego otworku zyje sobie dorodny krab. Podbiega zatem z zakrzywiona lopata i niezwykle dynamicznymi ruchami wykopuje dol na odpowiednia glebokosc. Zaraz potem wskakuje caly do otworu i wsadzajac reke w odsloniety na dnie tunelik, probuje wyczuc uciekajacego w glab piasku kraba.
Biednemu zwierzaczkowi nie pomoga nawet dorodne szczypce - tamijczyk dobrze wie jak go wyciagnac.
Zaraz po tym nieszczesny krab laduje pod jego stopa - teraz rzecz najbardziej krwawa - i pozbawiony zostaje swych niebezpiecznych konczyn. Poczawszy od tej chwili az do smutnego konca w hinduskiej kuchni, zyc musi wraz z dziesiatkami towarzyszy niedoli w materialowym woreczku.
Jesli krab jednak jest szybszy i uda mu sie wyskoczyc na czas z jamki zaraz ucieka do morza. Tamijscy przyjaciele przewidzieli i taki scenariusz. Jeden z nich, w samych szortach, parasolem blokuje dostep do morza. Nie dosc ze biegnie za krabem siedmiu hindusow to jeszcze i z przodu jeden zaslania droge ucieczki.
Tak spedzilem uroczy wieczor w towarzystwie niueustannie biegajacych polawiaczy krabow, zapalilismy papieroska, bylo niezle.

2 komentarze:

Unknown pisze...

:)))))))

Unknown pisze...

Cześć, czekam już na Was i na wasze niesamowite opowieści.