wtorek, 30 października 2007

adas (from czech republic) :D

JAk dotrzec do Indii

Przed wyjazdem:
Prosto.Trzeba se kupic bilet na samolot. Potem trzeba se zalatwic wize.A potem sie zaszczepic, bo tu jest ponoc mnostwo chorob i bardzo latwo tu wogole czlowiek zachoruje. Zadrapanie grozi amputacja, a zywienie sie miejscowym daniem bolescmi zoladka. I trzeba rowniez zaczerpnac fundowanzch informacji. Wogole to tu nie jest miejsce dla Europejczyka. Bialy czlowiek przezywa z butla wody na pograniczu wykonczenia. Hindusi kradna co widza i calkowite poruszanie sie po ulicach grozi zaginieniem, zbiciem czy nawet czyms gorszym. Jest brud, bieda malaria, infikowane toalety, agresywni ludzie i zwierzeta i pogoda.


Przyjazd:
Przylatuje do Bombayu. Po kilku krokach ze samolotu staje z otwartymi ustami, starajac sie zaczerpnac powietrza. Po plecach mi scieka strumyczek potu, jest tu niewyobrazalna roznica wilgoci powietrza. Dzielnie pokonuje urzednikow indyjskich, wlasciwie nie patrza na wize i tylko sie pytaja jak sie mam i skad jestem. Dziwne. Wychodze przed lotnisko, a tam hindus, chcac zaprowadzic mie do taksowki, chwyta mie za ramie. Z przerazeniem patrze do jego zoltych oczu.Ha! Zoltacka, mysle se z przerazeniem! Ale bedac dzielnym chlopcem biore taksowke, zeby mie zawiozla na busa. Hop do busa, trzy godzinki jazdy autobusem jak nic i jestem u swych polskich przyjaciol! Jestem wykonczony. Indie sa strasne!

Po przyjezdzie:
Wlasciwie tu nic ciekawego. Pierwszy dzien se zdarlem noge, normalnie jak w domu. Ludzie strasnie przyjazni i zycliwi.Wsedzie Coca cola. Nudle. Omelety. Piwo 20 koron. Nie warto jechac Do Indii po piwo, trzeba jechac do Czech. Jem tutaj wsystko, najlepse jedzenia wprost z czarnych rak hindusow. Autobusy, wiezowce, troszke tu cieplej niz u nas. Ha! Toalety czyste i umyte, a zwierzeta mile a jakos sie tu czuc bezpieczniej niz w domu w lozku (swoim). HA! Jestem ja wlasciwie w tych INDIACH???

Brak komentarzy: