poniedziałek, 15 października 2007

brzenczu

Varanasi - najswietsze miasto Indii, powitalo nas w poludnie po calonocnej przeprawie pociagiem. Spowite we mgle, z majestatycznym Gangesem sunacym posrodku miasta. Mgla ta niosla slodki aromat - zapach kadzidel i...czegos nieokreslonego. Dopiero wieczorem okazalo sie, ze mgla to nie jest. Mieszkamy w hotelu Sunrise przy jednej z bocznych uliczek - 150 metrow od najswietszej rzeki. Choc gwar ulicy nie ustepuje innym miastom, Varanasi przygniata wilgotnym spokojem. Nie jest to miejsce neutralne, nie jest to miejsce dla turystow poszukujacych kolorowych atrakcji ani tych, ktorzy do Indii trafili "bo taka moda". Varanasi jest miejscem magicznym, miastem smierci, gdzie starzy, ubodzy ludzie przybywaja z nadzieja, ze ich ciala po smierci zostana spalone a prochy poniesie wielka matka Ganga. No i przedziwne Ghaty - schody prowadzace do rzeki - to miejsce zycia, gdzie porankiem pielgrzymi uprawiaja joge, medytuja, myja sie, piora ubrania, jedza, lecz to takze miejsce smierci - na stosach pogrzebowych nieustannie plona ciala zmarlych. To tam poczulismy ten zapach - slodkawy, kadzidlowy. Cialo zmarlego niedotykalni (najnizsza kasta) zanurzaja w Gangesie, nastepnie ukladaja na stosie drewna. Potem juz ogien...bez smutku, jakby z rutyny. Nad licznymi stosami, z ktorych wystaja konczyny cial, wznosi sie posepna budowla z balkonem, k ktorego caly ten proceder mozna obserwowac. Znalezlismy sie tam pora wieczorna, o zmroku. W rogu ciemnego budynku na ziemi, w czyms na wzor szalasu siedzi starzec palacy ognisko, u wejscia na balkon staruszka czekajaca na smierc - zbiera na drewniany stos. Stalismy na balkonie z zalzawionymi od dymu oczyma. Przed nami Ganges niosacy prochy zmarlych, mistyczna ciemnosc i spiewy dochodzace z Dasawameth Ghata - ku czci Gangesu.
Dzisiaj rano wstalismy o piatej aby przywitac dzien na lodzi. Z szarosci poranka wylanial sie brzeg Gangesu w swej codziennej odslonie - modlitwy, rytualne kapiele. Dopiero z brzegu zobaczylismy unoszone przez rzeke cialo czlowieka, na ktorym siedzialo glodne ptaszysko. Kobiety w ciazy, noworodki oraz nieszczesnicy ukaszeni przez wezna nie zostaja spaleni - oni zostaja wrzuceni do rzeki w calosci - tak bylo i tym razem. Pare krokow dalej jak gdyby nigdy nic pielgrzymi dokonywali rytualnych kapieli.
Gange jest zanieczyszczony - do tego stopnia, ze nieodporni Europejczycy nie powinni praktycznie w ogole miec z nim stycznosci. W 100 ml wody znajduje sie 1,5 mln bakterii coli - woda zdatna do mycia nie moze ich zawierac wiecej niz 500. Smutna prawda.
W naszym hotelu na scianie (w pokoju Olka i Eweliny) znalezlismy napis: "Bart Poland 03.2006 rok, www.bartpogoda.net". Bart pozdrowienia - sledzimy od dawna twoje podroze i cieszymy sie ze wiatry prowadza nas w te same strony.
Pozdrowienia dla wszystkich - pojutrze wsiadamy do pociagu na 41 godzin (znajac skale opoznien w Indiach bedzie to kolo 50 godzin) i zjezdzamy 2200 kilometrow na poludnie - do Madrasu (czyli obecnego Chennai).

3 komentarze:

Unknown pisze...

No nieźle Moi Drodzy:)Dzięki za kolejną relację :)Trzymajcie się pozdrowienia z KATO :)Ania

Unknown pisze...

Do Chennai???Hmmmm..tam jest ladnie, tez tam moze kiedys wpadne..:o)

Bart Pogoda pisze...

hahah ... pozdrawiam rowniez

- bart