Czas w McLeod Ganj, z ktorego wyjezdzamy za 1/2 h to chwile piekne, takie ktore pozostaja na zawsze. Szczera i wszechobecna jest tutaj sprawa Tybetu - w koncu to miejsce zamieszkania Dalejlamy na uchodzctwie. Na murach, plakatach, straganach, koszulkach - wszedzie obecne sa hasla przypomijanace o tragicznym losie tego narodu. Cale miasteczko powiewa w modlitewnych flagach. Co krok spotkac mozna tybetanskiego mnicha odzianego w swe krwiste szaty.
Poznalismy Tomka - niesamowitego czlowieka, ktory od siedemnastu miesiecy jezdzi po Indiach i Nepalu - rozwija sie duchowo. Teraz z nim ruszamy w droge na spotkanie z Rimpocze w jednym z klasztorow oddalonych o 4 h drogi. Historie jakie zaslyszelismy o Lamach, historie niezykle na nasze europejskie umysly, pozwalaja sadzic, ze w sprawie ducha daleko odstajemy za wschodem.
Wczoraj caly dzien spedzilismy na trekingu. Celem naszej wypraway pod przewodnictwem Tomka byla przepiekna zielona dolina u stop Dhauladharu z widokiem na pobliskie szczyty i klebiace sie ponizej nas chmury. Powrot nabral wrecz oniryczej rangi, gdy schodzac z gory we mgle nagle naszym przewodnikiem byly wiejskie kobiety z sianem, ktore niewiadomo kiedy przobrazily sie w trzy krowy. Idac zafascynowani klimatem, po chwili znalexlismy sie wsrod kamiennych, opuszczonych chat pustelnikow, ktore tonac we mgle znowu przenosily nas w scenerie tolkienowska. Aby nie bylo zbyt nudno, Olek, Jacek i Ewelina juz na samym poczatku drogi powrotnej oddzielili sie od nas (ja, Ala, Kasia i Tomek) i jak sie okazalo kazdy z nich wracal na dol oddzielnie i to inna droga. Badz co badz skonczylo sie szczesliwie i wieczorem zjedlismy wspolnie kolacje w Pease Cafe. Przed chwilka do kafejki wpadl Olek - powiedzial ze jesli pojedziemy do klasztoru taksowka, ktora jest nieco drozsza, to jednak nie dosc ze jest to srodek duzo bardziej komfortowy to jednak jest cos wazniejszego - jest szansa zobaczyc Dalejlame - musimy zostac w McLeod Ganj do 12:30. Zobaczymy co reszta - ja jestem za. Po jednodniowej wycieczce do klasztorow - tam spedzic chcemy noc - planujemy zjechac do Pathankot i stamtad nocnym pociagiem juz na pustynie Thar. Zegnamy Himalaje (tym samym pierwszy etap naszej wyprawy) jednak bez smutku, gdyz przed nami trzy czwarte wyprawy a jesli reszta Indi jest podobnie skontrastowana jak to, co juz zobaczylismy, to na pewno nudzic sie nie bedziemy. Pozdrowienia
Poznalismy Tomka - niesamowitego czlowieka, ktory od siedemnastu miesiecy jezdzi po Indiach i Nepalu - rozwija sie duchowo. Teraz z nim ruszamy w droge na spotkanie z Rimpocze w jednym z klasztorow oddalonych o 4 h drogi. Historie jakie zaslyszelismy o Lamach, historie niezykle na nasze europejskie umysly, pozwalaja sadzic, ze w sprawie ducha daleko odstajemy za wschodem.
Wczoraj caly dzien spedzilismy na trekingu. Celem naszej wypraway pod przewodnictwem Tomka byla przepiekna zielona dolina u stop Dhauladharu z widokiem na pobliskie szczyty i klebiace sie ponizej nas chmury. Powrot nabral wrecz oniryczej rangi, gdy schodzac z gory we mgle nagle naszym przewodnikiem byly wiejskie kobiety z sianem, ktore niewiadomo kiedy przobrazily sie w trzy krowy. Idac zafascynowani klimatem, po chwili znalexlismy sie wsrod kamiennych, opuszczonych chat pustelnikow, ktore tonac we mgle znowu przenosily nas w scenerie tolkienowska. Aby nie bylo zbyt nudno, Olek, Jacek i Ewelina juz na samym poczatku drogi powrotnej oddzielili sie od nas (ja, Ala, Kasia i Tomek) i jak sie okazalo kazdy z nich wracal na dol oddzielnie i to inna droga. Badz co badz skonczylo sie szczesliwie i wieczorem zjedlismy wspolnie kolacje w Pease Cafe. Przed chwilka do kafejki wpadl Olek - powiedzial ze jesli pojedziemy do klasztoru taksowka, ktora jest nieco drozsza, to jednak nie dosc ze jest to srodek duzo bardziej komfortowy to jednak jest cos wazniejszego - jest szansa zobaczyc Dalejlame - musimy zostac w McLeod Ganj do 12:30. Zobaczymy co reszta - ja jestem za. Po jednodniowej wycieczce do klasztorow - tam spedzic chcemy noc - planujemy zjechac do Pathankot i stamtad nocnym pociagiem juz na pustynie Thar. Zegnamy Himalaje (tym samym pierwszy etap naszej wyprawy) jednak bez smutku, gdyz przed nami trzy czwarte wyprawy a jesli reszta Indi jest podobnie skontrastowana jak to, co juz zobaczylismy, to na pewno nudzic sie nie bedziemy. Pozdrowienia
5 komentarzy:
:)Powodzenia Kochani:)i czekamy na dalsze relacje:)które z zapartym tchem wszyscy czytamy:)POZDROWIENIA !!!!!!
nudzic?? no co Wy :) na pewno nie :D
pozdrowienia!
To bardzo ciekawe relacje, trzymam kciuki za wasze powodzenie. Jesli mozna, dajcie wiecej zdjec. Pozdrawiam!
Mysle, ze nie tylko widzieliscie Dalajlame ale spotkaliscie go.
Przekazcie jak kazdy z was z osobna przezywal, odbieral spotkanie z wielka POSTACIA (w rzeczywistosci niewielkim czlowiekiem). Dajcie nam szerszy wizerunek tego czlowieka pokazujac go z roznego punktu (kazdego z was z osobna)widzenia.
Powodzenia
Les
Prześlij komentarz