piątek, 28 września 2007

brzenczu

W podrozy
Nie odzywalismy sie pare dni - jestesmy w drodze. Predzej czy pozniej jednak relacje ze "straconych dni" sie ukaza. W tej chwili wpadlem na chwile do kafejki na jednej z podrzednych uliczek w miescie Amritsar - zaraz jedziemy dalej w strone Bikaneru i Jaisameru - miast na pustyni Thar.
Co sie dzialo?
26.IX.06
Azja odkrywa przed nami swe najwieksze bogactwa - perly, ktore skryte przed oczyma zwyczajnych turystow, prozno szukac w kolorowych miejscowosciach. W jednym z takich miejsc znajdujemy sie obecnie (cichym, spokojnym, z dala od gwaru naganiaczy, cukierkowych straganow i restauracji dla Europejczykow). Tashijong Gompa to buddyjski klasztor bedacy siedziba malej wspolnoty Drugpa. Caly kompleks - swiatynia, szkola i domy mnichow tworzy niezykla atmosfere. Mieszkamy w malym, czystym hoteliku u bram mnisiej szkoly, skad od poranka dochodza dzwieki modlitw. Ten dzien jest nadzwyczajny - jest pelnia. Zjawisko to intensyfikuje codzienny ceremonial klasztorny.
Wczoraj wieczorna pora znalezlismy sie w jednym z mnisich domkow, w ktorym za cienka zaslonka spoczywal w pozycji siedzacej jeden z czterech joginow tego klasztoru. Czlowiek ten odszedl, czy raczej zgodnie z tybetanska wiara, przeszedl w swa nastepna inkarnacje w cyklu sansary, dwa lata temu. Od tego czasu nadal spoczywa w pozycji siedzacej, takiej w ktorej przygotowal sie do odejscia. W pokoiku jogina przepelnionym zapachem kadzidel znajdowal sie maly stoliczek, gdzie obok jego fotografii na zdobnej tacy blyszczaly swieze owoce, kieliszek jakiegos trunku, ciasteczka - dary.
Zanim dojechalismy do Tashijang Gompa, odwiedzilismytybetanska mniszke angielskiego pochodzenia - Tenzin Palmo. Niesamowita ta osoba, po trzynastu latach spedzonych w pustelni, wrocila do swiata ludzi z misja budowy zenskiego klasztoru. Godzinnej rozmowie w malym pokoiku towarzyszyly odglosy budujacego sie za oknem centrum edukacyjnego dla mniszek. Ja sam przysluchiwalem sie rozmowie Olka i Jacka - zanimowilem.
Wyjazd z McLeod Ganj mial takze swoj wielki akcent. Niemalze na pozegnanie, w dziesiec minut przed wejsceim do taksowki, przywitalismy wraz z tlumem mnichow i uchodzcow tybetanskich samego Dalejlame, ktory ostatnie dni spedzil na wizycie w Niemczech.
Niesamowite nastepstwa zdarzen ostatnich dni, piekne miejsca, ktore moglismy zobaczyc, to zasluga Tomka. To on odslania przed nami kolejne perly tybetanskiej kultury, ktora schronienie znalazla w polnocnej czesci Indii. Piekne bogactwo duchowe tego narodu stoi w opozycji do tego, co pamietam z Chin. Dwoma rekami podpisuje sie pod petycja - Free Tybet. Tomek pozdrowienia.
27.IX.07
W pociagu.
Jedziemy do Amritsaru - miasta, ktore slynie ze Zlotej Swiatyni na jeziorze Niesmiertelnosci.
Tam tez, w roku 1919 dokonala sie rzez na wieluset hindusach. Sformulowanie "dokonala sie" jest zbyt bezosobowe. Sprawca masakry byli Anglicy, ktorzy otwarli ogien do bezbronnego tlumu. Plac otoczony byl wysokim murem, na srodku zas znajdowala sie gleboka studnia. Czyz mozna znalexc latwiejszy cel. Hindusi zawieszeni na plocie lub wskakujacy w samobojczej spaxmie w odchlan studni.
Teraz siedze na malej lezance zawieszonej pod sufitem. Obok stercza trzy olbrzymie wentylatory.
Hinduskie ciala roznia sie od naszych polskich, europejskich. Nie chodzi tu o roznice anatomiczne, lecz ogol obchodzenia sie i manifestowania swej cielesnosci. Tu hindus siedzac na wagonowym siodelku wyciaga swa noge, aby oprzec ja o przeciwleglo sciane, tam hindus siedzi na krawezniku w sposob, ktory swym ukladem absorbuje uwage bialych. Pokarmy roznoszone w wagaonach na wielkich drewnianych tacach sa dokladnie wymwmlane przez hinduskie dlonie. Ciapata jest obracana, dotykana z czuloscia, przenoszona z jednej czesci tacy na inna. Hinduskie ciala udomawiaja rzeczywistosc wokol siebie. Moja lezanka. Nie zdziwi nikogo hindus podwieszony pod sufitem w pozie wymykajacej sie werbalizacji. Tu zwisa mu zielona szmatka, w czlonki jego wkrecona jest drewniana laska, ktora, jesli tylko opusci to miejsce, z pewnoscia wykorzysta do podpierania swego starczego ciala. Cielesnosc ta jednak pasuje do cieplego klimatu prawie w takim stopniu, jak nie pasuja tu dystyngowane pozy angielskich dzentelmenow. Odwaznych nie w pore.
cdn. Musze leciec...bo wszyscy na mnie czekaja :)

Brak komentarzy: