czwartek, 20 września 2007

Kasia

Indie - napis staje sie coraz to bardziej dekoracyjny, napis z potokow gorskich, chmur, cekinow, dzwieku modlitewnych mlynkow.
Sumur - cudowna przestrzen przepleciona rzeka Shyok, pistacjowa zielen, spiewajacy ludzie przy pracy w polu, pielgrzymi wedrujacy z wielkimi snopami siana na plecach a to wszystko w rytm spokojnej piosenki. Bagnisty Sumur ktorego podmokle ziemie chca nas tu zatrzymac. Po kolana zapadamy sie w szaro - zielonej masie, cieszymy sie tym wszystkim jak dzieci. Sumur - wydmy, mknaca przed siebie woda, pies przed ktorym uciekamy bo zaklucilismy bezpieczenstwo jego stada, ogromne byki o siersci lsniacej i smolistej. Tutaj jestesmy tak blisko gwiazd - nie ma miejsca w ktorym byloby ich wiecej.
Indie - napis usypany z prazonego ryzu z anyzem, napis z kretych himalajskich drog, ktorymi cierpliwie, sennie, wypatrujaco podazamy dalej...
Droga z Leh do Manali - dluga, spiralna, minibus podskakuje na kazdym kamieniu a my wraz z nim nad przepascia. Przed nami mniszka w modlitwie zanurzona i juz nie boje sie o nasz los.
Noca reflektory busa oswietlaja droge, fragmenty drzew i biale stupy, ktore na moment wyjscia z ciemnosci nocy jawia sie niczym duchy.
Manali - pranie na dachu - jak bardzo ciesza mnie proste czynnosci...

1 komentarz:

Unknown pisze...

ładnie to wszystko brzmi ....