piątek, 21 września 2007

brzenczu

Otoz i jestesmy kilometr od domu dalejlamy. Przez ostatnie dni wydarzylo sie sporo rzeczy (bylismy w Kaszmirze), ktore teraz zrelacjonuje - przynajmniej sprobuje bo za 1/2 h zamykaja kafejke. Jutro z rana Kasia, Jacek i Ewelina dolacza do nas. Dlaczego sie rozloczylismy - juz opowiadam
17 wrzesnia
Musielismy dzisiaj podjac bardzo wazna decyzje. Kasia, Jacek, Ewelina i Olek udali sie jeppem na 2-dniowa wyprawe na najwyzsza na swicie przelecz oraz do doliny nad rzeka Shyok - niezwykle urodziwej krainy. My zas unieruchomieni choroba wysokosciowa musielismy wymyslec sposob na wydostanie sie z lehu (3500 m npm). Sytuacja wydawala sie nieco utrudniona. Moglismy czekac na ekipe, az wroca i wraz z nimi jeppem wracac 2-dniowa trasa do Manali. Trasa ta wiedzier jednak przez druga co do wysokosci najwyzsza przelecz swiata ( 5000 m npm) a to mogloby byc dla nas "nieprzyjemne". Drugie wyjscie to lot do Jammu - miasta na polnoc od pustyni Thar. Stamtad Stamtad moglibysmy pociagiem pojechac do Darmasali i tam oczekiwac ekipe, ktora po przebiciu sie przez szczyty i jednodniowym odpoczynku w Manali tam sie miala wlasnie udac. Chcac zrealizowac ten plan udalismy sie w poludnie na poszukiwanie biura Indian Airlines, co wcale nie bylo sprawa prosta. Przewodnik wskazywal miejsce w sposob niewyrazny, a kazdy napotkany hindus, jesli nawet nie wiedzial gdzie znajduje sie nasz cel, wskazywl pierwsza lepsza droge. Suma sumarum po 2 godzinach kruczenia dotarlismy do malego, skrytego bialego budyneczku - siedziby narodowych linii lotniczych. Tu jednak sprawa sie pokomplikowala. Nie dosc, e bilet do jammu byl niezwykle drogi to jeszcze najblizszy lot prezypadal na piatek - czyli za piec dni (wliczajac poniedzialek). Alicji poplynela lza. Jak wytrzymamy do piatku? Spojrzelismy jeszcze raz na tablice lotow i naszym oczom ukazal sie srodowy lot do Srinagaru na wysokosci okolo 2000 m npm. Hm...sprawa wymagala przemyslenia.
Srinagar jest miejscem zmilitaryzowanym - stolica Kaszmiru, o ktory od 1947 roku boje prowadza sily pakistanskie. Samo zaqs miasto slynie z domow na lodziach, niezyklych meczetow i magii, ktora urzeka wszystkich, ktorzy postawia tam noge.
Po lekturze przewodnika wymyslilismy, ze polecimy do Srinagaru, stamtad autokarem do Jammu. Z Jammu zas do Darmasali. Jesli chodzi o wojne, tlumaczymy sobie nasza decyzje koniecznoscia walki - walki z choroba wysokosciowa.
19 wrzesnia
Uff...wczoraj Olek postanowil, ze do Srinagaru poleci z nami. O ile my decyzje podjelismy pod wplywem choroby wysokosciowej, Olka przeslanka byla zadza przygod. Kasia, Ewelina i Jacek o polnocy ruszyli do Manali busem. My zas pobudke mielismy o 4:40, zapakowalismy bagaze do samochodu boss`a (wlasciciela naszego hotelu) i pojechalismy na lotnisko. Po paru kontrolach znalezlismy sie w pustym busie, ktry wiozl nas na pas startowy. Droga ta schizoidalna opatrzona byla pewnoscia, ze jestesmy jedynymi odwaznymi, ktorzy leca w miejsce konfliktu indyjsko - pakistanskiego. Gdy jednak podjechalismy pod samolot okazalo sie, ze turystow jest wiecej - nawet kilku rodakow.
Szczyty himalajskie z malego okraglego okienka wydawaly sie nieskonczone - po horyzont strzepiste skaly wahaly sie w rytm wibracji samolotu. I wszystko byloby pieknie gdyby nie nagly warkot prawego silnika i delikatny zapach spalenizny - Indian Airlines.
Sam Srinagar wyglada niczym wielka forteca z bunkrami, tysiacami zolnierzy, opancerzonymi samochodami. Prez chwile jadac taksowka czulismy sie niczym korespondeci wojenni.
Teraz siedzimy w onirycznej Restauracji Paradiso i obmyslamy strategie dzialania jak do konca nie dac sie naciagnac hindusom. Lecimy - sikara (lodz) czeka...plyniemy
No i jestesmy w hoteliku na jeziorze. Wlasciwie nie w hotelu, tylko lodzi z pokojami, przyjemna bywalnia i tarasem. Wokol plynie normalne zycie mieszkancow Kaszmiru. Mieszkaja w swych lodziach na jeziorze Dal Lake. jestesmy szczesliwi i oddychamy pelnymi plucami...
cdn (kafejka sie zamyka, a tego jeszcze sporo :)

1 komentarz:

Unknown pisze...

halo!!!!!!!czekamy na dalszą część relacji!!!!!Dobrze że nie wiedziałam na bieżąco co się z Wami dzieje, bo chyba bym tu oszalała z niepokoju o Was-że tak powiem-!!Pozdrowienia z Siemek ;) ania i rafałek ;)