piątek, 14 września 2007

14 wrzesnia

Po dwoch dniach przedzierania sie przez majestatyczne Himalaje dotarlismy do celu - Ladakh. Nie obylo sie bez niespodzianek, ale gdyby nie one wszystko przypominaloby przejaskrawiony obrazek. Otoz kazdego z nas po czesci dosiegla choroba wysokosciowa (moze z wyjatkiem Eweliny). Wczorajszy nocleg spedzilismy w Sarchu - niezwykle dziwnym miejscu. Po calym dniu spedzonym w samochodzi dojechalismy do obozu namiotow (prad byl z agregatu - chwilami) i tam w himalajskiej scenerii z rozgwiezdzonym niebem walczylismy z objawami przebywania na wysokosci ponad 4000 m npm. Nie powiem, najwiecej problemow miala Alicja, drugie miejsce przypada mnie. O samych widokach, drodze, smolarzach (grupy umorusanych pracownikow probujacych latac niszczona przez nature droge) dlugo by opowiadac. Jak znajde szybszy net to przesle na bloga zdjecia. Po prostu niemozliwe, jednorazowe, nie dajace sie ogarnac. W Ladakhu (konkretnie Lehu) zauwazylismy zolnierzy. Coz...200 km na pn toczy sie wojna, tu jest jednak calkiem spokojnie. Mieszkamy w guest hausie muzulmanskiej rodziny - trzy male pokoiki na dachu z widokiem na szczyty. Zostaniemy tu chyba do srody - potem do Darmasali i wioski dalejlamy. Pozdrowienia z innego swiata

5 komentarzy:

Unknown pisze...

Pawełku!!gorace pozdrowienia!!dbajcie o siebie bo z ta choroba wysokosciowa to naprawde nei ma zartow!!:)jak sie czujecie?lepiej juz????pozdrowienia a&r

Anonimowy pisze...

Witajcie, czytamy Wasze wszystkie relacje z wyprawy i jestesmy z Wami (co prawda tylko oczami wyobrazni).Trzymajcie sie zdrowo!
Pozdrawiamy cala Wasza szostke:)
Jaca, zagladnij do swojej skrzynki mailowej,sprawa pilna!
Szczegolnie mocno sciskamy Ciebie i Kasie

opiekunkaNorti pisze...

Całuję Was wszystkich bardzo mocno i Norti tez.Bądżcie dzielni i wytrwali co byście kiedyś do Polski dojechali oczywiście zdrowi i cali.Ogromnie za Wami tęsknimy i pozdrawiamy.Wasze największe wielbicielki

Unknown pisze...

To niesamowite co piszesz.

Doswiadczacie duzo nowego..

Uwazajcie na siebie,
czekam z niecierpliwoscia na kolejne posty i zdjecia :*

ciao

Unknown pisze...

Jakoś mnie nie zdziwiło, żę Ewelina się nie dała wysokościom :)
Trzymajcie sie zdrowo. Pozdrawiam.
Gosia